Galopuj Z Nami - Końskie RPG

Ballada

To duże zielone pastwisko. Trawa rośnie tu gęsto i wysoko i jest bardzo soczysta. Gdzie nie gdzie rosną kwiaty a w oddali widać las.[/u]

Mercjo

Przyszedł niespiesznym krokiem na pastwisko. Bez większego namysłu schylił łeb i począł skubać trawę. Najsmaczniejsza nie była no, ale trzeba zadowolić się tym co ma. Nic lepszego raczej się o tej porze nie znajdzie. Machnął z przyzwyczajenia na boki ogonem i uniósł zniesmaczony łeb. Nie, zrezygnował z posiłku. Rozejrzał się uważnie dookoła.

Dashuri

Wbiegła... A nawet można powiedzieć, że weszła znudzona na padok. Może chociaż tutaj znajdzie kogoś w jej typie, a nie takich galopujących, gadatliwych i nie mrocznych cośków. - Takie życie - Mruknęła pod nosem i rozejrzała się w poszukiwaniu towarzystwa. Braków, czego nie podejrzewała, nie było. Ruszyła zad z miejsca i ruszyła ospałym krokiem w stronę nie znajomego, który pochłaniał trawę. Zastawiało ją tylko jak on ją znalazł w tym śniegu. (x D)

Mercjo

//Ej, no kurde bez takich. Romuś-Nuta, Dashuri-Mercjo xD Poza tym ja mam talent, ot co xd//

Spojrzał w kierunku jasnej klaczy. Kiwnął Jej na powitanie łbem i od razu przywitał. Z resztą jak to on.
- Mercjo. - przedstawił się z lekkim uśmiechem. Może był średnio pomysłowy jeśli chodzi o rozmowę, ale za to ją lubił. Cóż, klacz nie wyglądała na kogoś nader gadatliwego. Trudno w końcu musi kogoś tu poznać.

Dashuri

// ja mam większy talent. ; >> //

Również kiwnęła głową na przywitanie. - Dashuri. - Parsknęła modląc się żeby tylko ten koń nie okazał się super gadatliwy jak to niektóre konie są. Musiała, aż zamknąć oczy ze stresu, bo przecież to było takie stresujące...

Mercjo

//xd//

Spojrzał na klacz nieco zdezorientowany. Żeby nie milczeć odezwał się w końcu z wielkim trudem wymyślając temat.
- Długo tu jesteś? - zapytał krótko spoglądając na klacz. Jak to miał w zwyczaju machnął na boki ogonem. Zdecydowanie bardziej lubił ciepłe pory. Jesień i zima to jednak nie były jego klimaty.

Dashuri

// o Boże... znowu pory roku. x DD //

Otworzyła oczy. - Nie krótko i nie długo. - Powiedziała nieco obojętnym tonem. - A ty? - Jak gadać to na całego, nie? Zaczęła grzebać kopytkiem w śniegu, aby dokopać się do zamarzniętej trawy, która nie jest najlepsza, ale jednak jest. Trzeba korzystać, co się będzie marnować.

Mercjo

//xD//

- Krótko. Od dziś dokładniej. - odpowiedział precyzując jeszcze swoją wypowiedź. Zastrzygł uchem słysząc jakiś szmer, który już po chwili ucichł. W milczeniu przyglądał się poczynaniom klaczy.

Dashuri

Otworzyła pysk, aby powiedzieć 'rozumiem', ale jej się odechciało. Spojrzała na dziurę w śniegu, którą zrobiła. Schyliła się i zaczęła skubać trawę. - Blech. - Powiedziała jakby do trawy i skrzywiła się z niesmakiem. Czym ona sobie zasłużyła na takie paskudztwo?

Mercjo

No tak, sam wiedział jak to coś smakuje. Spojrzał gdzieś w bok machając przy tym odruchowo ogonem. Na pastwisku nie było w najbliższej okolicy nikogo. Tylko w oddali było widać jakieś niewyraźne sylwetki pasących się koni. W sumie to chyba dobrze. Lubił towarzystwo, ale nie "tłoczne". Wrócił wzrokiem do klaczy.

Dashuri

Poczuła na sobie spojrzenia ogiera. Podniosła głowę i spojrzała na ogiera czy przypadkiem czegoś od niej nie chce. - Hmm? - Mruknęła, albowiem nie zdołała się na nic innego, bo właśnie była w trakcie konsumowania trawy... A może raczej czegoś co przypominało trawę.

Mercjo

Pokręcił tylko głową oznajmując, że nie chodzi mu o nic. (xd) Machnął na boki ogonem i znowu spojrzał gdzieś w bok. W tej okolicy nie działo się zupełnie nic ciekawego. Kompletnie.

Dashuri

Przewróciła oczami. - To co robimy? - Ach... Czemu on ją zmuszał do używania głosu? No może to i dobrze, albowiem nie zapomni mówić. Machnęła leniwie ogonem i spojrzała na ogiera.

Melodia

Szła.Weszła na pastwisko.Jak zawsze radosna.Najpierw obiegła koło a potem stanęła i zaczęła skubać trawę.Uwarzała te tereny za swój mały raj.Napewno nic tego nie zmieni.Rzadne mało obtymistyczne konie.Ona tu zostanie.Wesoła i radosna.W pewnym momęcie pomyślała o swoim starym stadzie.Tak.Pewnie za nią tensknili.
W końcu najadła się i znów zaczeła biegać.
-Cześć!Zawołał widząc inne konie.Nie zatrzymała się jednak tylko biegła dalej wspominając swoje dawe stado.Tenskniła z przyjaciułmi jednak nie da rady tam wrucić.W końcu wybiegła z pastwiska.