Galopuj Z Nami - Końskie RPG

Pico

Cudowna polana przez którą idzie ścieżka, którą można dojść do romantycznego oczka wodnego. Obok polany płynie przepiękny strumyczek. Jest też dużo miejsca po którym można bezkreśnie galopować...
-----

W galopował na polanę i zatrzymał się tak bardzo jak to były możliwe zważywszy na to, że klacz miała zamknięte oczy i mogła się przez to zabić. - Możesz już otworzyć oczy, kochanie. - Parsknął wesoło i czekał na reakcję klaczy.

Ballada

Otworzyła jakby z wahaniem oczy i piękno tego miejsca jakby ją oślepiło, mimo tego że była zima. Ledwo powstrzymała się przed niekulturalnym rozdziawieniem pyska.
- Tu jest pięknie. Dziękuję. - powiedziała i pomyślała że to najpiękniejsza niespodzianka jaką kiedykolwiek dostała.

Pico

Zamiast normalnej odpowiedzi wybrał nie typową - pocałunek. Tak więc, jak pomyślał tak i zrobił, pocałował ją delikatnie. Jedyne pytanie jakie mu się nasuwało było właśnie takie jakie zaraz wypowie: - Masz jakieś marzenia? Plany na przyszłość? - Nie ma to jak być takim jak inni. No, ale tematów mu zabrakło.

Ballada

Pomyślała nad tym... Nie zwykła niczego planować i takie życie jej się podobało. Nieprzywykła jednak do ukrywania pewnych rzeczy - waliła prosto z mostu. Toteż odwróciła głowę i spojrzała jakby zadziornie na Pica. - Chciałabym kiedyś ... mieć dzieci. - powiedziała. Ciekawa była jak na to zareaguje Pico. Tak chciałaby mieć źrebaki lecz była to kwestia przyszłości.

Pico

Tak, spodziewał się właśnie takiej odpowiedzi, ale pomyślał po tym jak powiedział. W niczym mu to nie przeszkadzało. - Możemy spełnić to marzenie... Kiedy tylko będziesz chciała. - Parsknął wesoło i spojrzał na klacz.

Ballada

Uśmiechnęła się i trąciła go czule chrapami. - A ty masz jakieś marzenia? - spytała. W końcu miłość opierała się na kompromisach i zaufaniu. Na dwustronności wszystkiego.

Pico

Czy on ma? Sam nie wiedział. - Zawsze chciałem założyć rodzinę, mieć potomstwo. No i oczywiście chciałem... Eeem. Już zapomniałem. - Wyszczerzył do niej zęby w uśmiechu i zachichotał, albowiem wydawała mu się, że zdeczka zrymował.

Ballada

Uśmiechnęła się zarówno z jego rymu jak i z faktu że mieli podobne marzenia. - To tylko powiedz kiedy, a zajmiemy się tym pierwszym marzeniem - powiedziała.

Pico

- Nie, to zależy tylko i wyłącznie od Ciebie. Mi to odpowiada w każdej chwili. - Uśmiechnął się szeroko i pocałował delikatnie klacz. Nie ważne dla niego kiedy ważne, jest co będzie potem.

Ballada

Pokiwała głową i oparła pysk o jego kark. Przymknęła oczy. Znajdzie się czas i na źrebaki. Na razie jeszcze się wyszaleje. O ile kiedyś przestanie.Ciepłe kapcie - to nie dla niej.

Pico

Gdy klacz oparła o niego pysk stanął za spocznij z racji, iż było mu tak wygodnie. Domyślał się o czym klacz myśli... Jemu to obojętne. Tak, już enty raz to sobie powtarzał i za każdym razem zgadzał się ze swoją obojętnością.

Ballada

Przyjdzie ina to czas - powiedziała z uśmiechem kończąc ten temat.- Dla mnie w tej chwili liczy się tu i teraz. I ty

Pico

Pocałował ją. Uszczypnął ją zaczepnie w kłąb i ruszył galopem do przodu, uciekając przez klaczą. O tak, ona dogoni go w ciągu chwil, pomimo to gnał dalej przez siebie, chociaż miejsca nie było w cale tak wiele.

Ballada

Zaśmiała się i natychmiast pognała zanim. Wiatr rozwiewał jej grzywę. Tak to kochała.To euforyczne uczucie biegu. Jakby lot.Szybko go dogoniła ale nie zwolniła. Biegła równo z nim przed siebie.

Pico

Spojrzał pytająco na klacz. - I co teraz skarbie? - A był tego ciekawy i liczył na kreatywność klacz, bo sam jakoś nie miał specjalnie dużo pomysłów, można powiedzieć, że nie miał żadnych pomysłów co mogliby teraz robić.